www.encierrodesnudo.com

O korridzie w radiu TOK FM



Gościem Ewy Podolskiej była Kamila Pokój

6. prasówka

Większość Hiszpanów nie lubi walk byków, sprzeciwia się jednak zakazaniu tego kontrowersyjnego zwyczaju - wynika z sondażu opublikowanego w niedzielę przez hiszpański dziennik "El Pais".

60 proc. ankietowanych zadeklarowało, że walki byków nie sprawiają im żadnej przyjemności. Z kolei 37 proc. uważa się za "fanów walk byków". Z badań opinii publicznej wynika również, że 57 proc. pytanych Hiszpanów nie zgadza się z decyzją władz Katalonii zakazującą korridy.

Większość z nich uważa także, że zakaz został wprowadzony nie z myślą o ochronie zwierząt, ale o zdystansowaniu się od typowo hiszpańskiego zwyczaju i podkreśleniu swojej katalońskiej odrębności. Kataloński parlament w Barcelonie uchwalił w środę zakaz przeprowadzania tych krwawych spektakli od 1 stycznia 2012 roku. Do tego czasy na barcelońskiej arenie "La Monumental" odbędzie się jeszcze osiem walk.

polskatimes.pl za PAP
___________________________

I znów PAP (na gazetaprawna.pl):

We Francji też mogą zakazać korridy

Uchwalony w Katalonii zakaz korridy rozbudził nadzieje jej przeciwników na południu Francji, gdzie walki z bykami ściągają też tłumy widzów. Według francuskich mediów, kwestią tą może wkrótce zająć się tamtejszy parlament.


Decyzja parlamentu Katalonii o zakazie korridy w tym regionie od 1 stycznia 2012 roku ucieszyła francuskie organizacje obrony zwierząt i część deputowanych, którzy od dawna domagają się, by zabronić organizowania walk z bykami w ich kraju - informuje w czwartek dziennik "Le Figaro".

Brigitte Bardot, od wielu lat znana z walki o zaprzestanie torturowania zwierząt, skomentowała środowe głosowanie Katalończyków, mówiąc: "To zwycięstwo demokracji nad lobby organizującym korridy, triumf godności nad okrucieństwem".

"Francja powinna teraz pójść za ich przykładem" - apeluje była gwiazda francuskiego kina. Podobnego zdania jest francuskie stowarzyszenie "Sojusz przeciw korridzie".

Połowa Francuzów przeciw korridzie

Jak podaje w środę dziennik "Le Figaro", we francuskim Zgromadzeniu Narodowym blisko 60 deputowanych z różnych obozów politycznych złożyło w tym miesiącu projekt ustawy, która zabrania we Francji korridy oraz innej krwawej rozrywki - walki kogutów. Zwolennicy zakazu podkreślają, że według sondaży około połowy Francuzów sprzeciwia się kontynuowaniu tej zapożyczonej z Hiszpanii tradycji.

Autorzy projektu chcą, by parlament jak najszybciej rozpoczął debatę nad tą sprawą. Nie brak jednak także wśród Francuzów zwolenników walk z bykami, którzy traktują je jako widowiskową atrakcję turystyczną, przynoszącą niektórym francuskim gminom wielkie dochody.

Na południu Francji - od Prowansji aż po kraj Basków - rocznie odbywa się nadal około 100 korrid w kilkudziesięciu miastach i miasteczkach na południu kraju. Najpopularniejsze bodaj walki z bykami ściągają corocznie setki tysięcy widzów na areny dawnych amfiteatrów rzymskich w Nimes i Arles.

Jak podaje dziennik "Le Monde", pierwsza korrida we Francji odbyła się w mieście Bayonne we francuskiej części kraju Basków w 1853 roku. Zwyczaj ten trwa do chwili obecnej, choć - jak przypomina gazeta - stanowi wyjątek we francuskim prawie, które zabrania dręczenia zwierząt.

5. przegląd prasy

Korrida i tożsamość

Walki z bykami, przez wielu Hiszpanów postrzegane jako zasadniczy komponent ich kulturowego dziedzictwa, już 28 lipca mogą doznać najpoważniejszego w historii uszczerbku na swoim wizerunku. Tego właśnie dnia parlament Katalonii będzie głosował nad zakazem korridy w tym regionie.

Według Aidy Gascon, dyrektor AnimaNaturalis na Hiszpanię, zakaz taki byłby "najważniejszym zwycięstwem odniesionym przez tę organizację w walce o prawa zwierząt". AnimaNaturalis od dawna prowadzi kampanię przeciwko korridzie, którą uważa za barbarzyńskie i anachroniczne widowisko.

Korrida w wyborczym sosie

Całkiem niedawno wartości, na straży których stoją aktywiści pokroju Aidy Gascon, przyćmiła debata nad pytaniem, czy w dążącej do niepodległości Katalonii jest jeszcze miejsce dla walk z bykami, tak mocno przecież zakorzenionych w hiszpańskim tradycjonalizmie. Jej początek przypada na czas, w którym kwestie tożsamości narodowej dominują w publicznej dyskusji w wielu innych częściach Europy: od Belgii - gdzie próby utrzymania stabilnego federalnego rządu są torpedowane przez regionalne spory, aż po Bałkany.
czytaj dalej


W miniony czwartek Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze zaważył na kształcie tej debaty, wydając decyzję, która według ekspertów może wzmóc nastroje separatystyczne w różnych miejscach globu. W ostrożnie sformułowanym orzeczeniu MTS uznał legalność deklaracji niepodległości Kosowa od Serbii, ogłoszonej w 2008 r. W treści uzasadnienia nie padło jednak wyraźne stwierdzenie, że w świetle prawa międzynarodowego Kosowo jest legalnym organizmem państwowym.


W Katalonii debata nad tożsamością regionu przybrała na sile po tym, jak pod koniec czerwca hiszpański Trybunał Konstytucyjny wydał szeroko kwestionowane orzeczenie dotyczące nowego statutu autonomii Katalonii, który jeszcze w 2006 r. został zaaprobowany zarówno przez 5,5 miliona Katalończyków, jak i przez parlament w Madrycie.

Chociaż Trybunał poparł większość zapisów statutu, regionalnych nacjonalistów rozwścieczyło anulowanie kilku znajdujących się w nim artykułów, a także oddalenie narodowych roszczeń Katalończyków. Odpowiedzią na orzeczenie Trybunału był wielki marsz protestacyjny zorganizowany w Barcelonie. Głosowanie nad przyszłością korridy poprzedza zresztą tegoroczne wybory do władz katalońskiej wspólnoty autonomicznej, po których wiele obiecują sobie partie nacjonalistyczne.

To nie atak na Hiszpanię

- Trudno o gorszy moment dla tego głosowania - uważa Luis de Grandes Pascual, centroprawicowy polityk hiszpański, który w ubiegłym roku zorganizował w Parlamencie Europejskim wystawę promującą tradycję korridy. - Uznajemy słuszność debaty nad "za" i "przeciw" walk z bykami, ale ta właśnie debata stała się zakładnikiem listy priorytetów katalońskich nacjonalistów, zdeterminowanych, by dowieść, że ich wartości nie są wartościami, które wyznaje reszta Hiszpanii.

Wynik środowego głosowania pozostaje mimo to niewiadomą: w ubiegłym roku inicjatywę legislacyjną prowadzącą do zakazu walk przegłosowano zaledwie ośmioma głosami. Z kolei część katalońskich nacjonalistów - nie zaprzeczając wprawdzie, że zakaz korridy wpisywałby się w ich szersze separatystyczne dążenia - podkreśla, że główną kwestią w tej dyspucie są prawa zwierząt.


Raphael Minder
"New York Times" / "International Herald Tribune"
Tłum. Katarzyna Kasińska, śródtytuły od redakcji INTERIA.PL

__________________________________________

Katalonia mówi "adios" corridzie. "Historyczna decyzja"
Kataloński Parlament przegłosował inicjatywę obywatelską w sprawie zakazu corridy w tym regionie. Tym samym Katalonia stała się pierwszym miejscem w śródlądowej Hiszpanii, w którym nie będą mogły odbywać się tradycyjne walki torreadorów z bykami. Na korytarzach Parlamentu świętują zwolennicy zakazu.
Parlament Kataloński zdecydował, że corrida w Barcelonie ma zostać zakazana. 68 radnych głosowało za wprowadzeniem ustawy, a 55 było przeciw. Proces legislacyjny został rozpoczęty inicjatywą obywatelską podpisaną przez 180 000 Katalończyków.

- Niektóre tradycje nie mogą trwać, kiedy zmienia się społeczeństwo. Katalonia nie chce zabraniać wszystkiego, ale uważamy, że najbardziej zdegradowane zwyczaje powinny zostać zakazane - powiedział dziennikarzom Jose Rull, jeden z radnych.
_______________________________________________

Galeria zdjęć w serwisie Gazeta.pl